Kilka dni po powrocie z Sylwestra w Chatce Górzystów, poniosło mnie w Karkonosze. Prognozy dawały nadzieję na ładną pogodę, więc ruszyłem z pewnym niepokojem, co będzie się działo w sobotę pod Śnieżką. Godzinę przed wschodem słońca zameldowałem się na Kruczych Skałach w Karpaczu i niespodzianka… całe góry w chmurach. Trudno, wschodu dziś nie będzie.
Ruszyłem w kierunku Równi pod Śnieżką. Z gęstej mgły wyszedłem dopiero w okolicy Kopy.
Ponad dwie godziny po wschodzie słońce zaczęło przebijać się przez chmury, tworząc niesamowitą grę światła i cienia. Silny wiatr dodawał zdjęciom dynamiki, jednak w połączeniu z kilkustopniowym mrozem był bezlitosny dla moich paluchów i nosa 😉 Widząc coraz większe tłumy walące na najwyższy szczyt Sudetów, postanowiłem zostać na Równi pod Śnieżką.
Krążąc pomiędzy Lučni Boudą a Domem Śląskim, czas zleciał mi szybko aż do zachodu słońca, który tym razem nie był zbyt spektakularny.
Uwielbiam zdjęcia black&white. Śnieżka prezentuje się na nich wyjątkowo pięknie.